parafiapludy@gmail.com  22 203 61 38

Msze Św.

w niedziele i święta:
7:00, 8:30, 10:00 z udziałem dzieci, 11:30, 13:00, 18:00

w dni powszednie:
7:00, 18:00

Więcej nabożeństw

Spowiedź Św.

w niedziele i święta:
podczas każdej Mszy św.

w dni powszednie:
6:45 - 6:55
od 17:40

Więcej informacji

Kancelaria parafialna

poniedziałek – piątek
7:30 – 8:00 (wrzesień-czerwiec)
16:00 – 17:30 (z wyłączeniem uroczystości oraz I piątków miesiąca)

Kancelaria parafialna mieści się w budynku nowego kościoła - wejście ostatnimi drzwiami po prawej stronie.

Więcej informacji

Wspólnota Myśląc Ojczyzna


MYŚLĄC OJCZYZNA

Ojczyzna - kiedy myślę - wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam,
Mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica,
Która ze mnie przebiega ku innym,
Aby wszystkich ogarnąć w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas:
Z niej się wyłaniam...
Gdy myślę Ojczyzna -
By zamknąć ją w sobie jak skarb.
Pytam wciąż, jak go pomnożyć,
Jak poszerzyć tę przestrzeń,
Którą wypełnia.”

(„Myśląc Ojczyzna” Karol Wojtyła, 1974)

„Myśląc Ojczyzna” to tytuł poematu Karola Wojtyły, przepełnionego głęboką refleksją nad osobistą i narodową tożsamością, nad doświadczeniem i rozumieniem pojęcia Ojczyzny. Tytułowe słowa dzieła naszego wielkiego Rodaka, któremu sprawy rodzinnego kraju zawsze pozostawały bliskie, zarówno w czasie posługi kapłańskiej czy biskupiej w Polsce, jak również – z perspektywy Stolicy Apostolskiej, stały się inspiracją programu i nazwy nowo powstałej wspólnoty. Grupa ta, powstała we wspólnocie parafialnej, która budowała kościół – wotum wdzięczności za pontyfikat Jana Pawła II, pragnie podjąć wezwanie Papieża – Polaka do „przyjęcia z wiarą, nadzieją i miłością – całego duchowego dziedzictwa, któremu na imię Polska”. We współczesnym świecie, w którym pojęcia miłości Ojczyzny, patriotyzmu czy tożsamości narodowej zdają się tracić swą wartość, trzeba przypominać historię i dorobek własnego narodu.

Inicjatorom wspólnoty, na czele z ks. Prałatem Mirosławem Bielawskim zależy, by przez wspólną modlitwę, Eucharystię i przypominanie naszych dziejów, przyczyniać się do pogłębiania znajomości historii własnego narodu. Znane powiedzenie głosi, że „aby miłować, trzeba najpierw poznać”, dlatego też jednym z zadań grupy ma być przybliżanie spraw i wartości, które powinny być bliskie sercom wszystkich Polaków.

Działania wspólnoty koncentrować się mają przede wszystkim wokół wspólnej Eucharystii w intencji Ojczyzny, sprawowanej w ostatnie niedziele miesiąca o godz. 19.30, do udziału w której zaproszeni są wszyscy parafianie i inne chętne osoby. Na zakończenie Mszy św. wygłaszane są prelekcje – refleksje patriotyczne, przybliżające ważne wydarzenia z historii Polski, jej kulturę, sztukę, literaturę, osiągnięcia naukowe itp.

Ponadto program działania wspólnoty obejmuje:

  • Propagowanie dziedzictwa narodowego oraz nauczania wielkich Polaków, m.in. Jana Pawła II, kard. Stefana Wyszyńskiego.

  • Przygotowywanie uroczystości religijno-patriotycznych w parafii, dbałość o odpowiednią oprawę świąt i rocznic narodowych; przypominanie ważnych wydarzeń historycznych.

  • Organizację pielgrzymek, wycieczek, poznawanie miejsc kultu religijnego i związanych z ważnymi wydarzeniami historycznymi.

  • Ew. działalność wydawniczą, stronę internetową.

Opiekunem honorowym wspólnoty jest ks. Prałat Mirosław Bielawski. Spotkania odbywają się po Mszach św. za Ojczyznę w ostatnie niedziele miesiąca. Zapraszamy na wspólną Eucharystię oraz do włączenia się w życie wspólnoty.

(I. M.)


Polskość Chopina

Mówiąc o polskości Chopina i jego twórczości, zapytajmy czym w istocie jest to pojęcie. Gdy wypowiadamy to słowo, nasza myśl zazwyczaj zanurza się w ojczystej historii, rozważając wzloty i upadki. Mówimy, że polskość, to nasza świadomość, poczucie przynależności do ojczyźnianej wspólnoty, szczególny stan ducha, to materialny i duchowy wymiar naszego życia, to nasza cywilizacja i kultura. Polskość jest nicią przewodnią naszych narodowych dziejów, naszą dumą a także zadumą, naszą miłością, ale też obowiązkiem. Te same atrybuty w odniesieniu do swojej narodowości określają przedstawiciele innych narodów; Niemcy, Francuzi, Włosi, Rosjanie. Skąd zatem tylu cudzoziemców ulegało fascynacji przedziwnym fenomenem polskości. Nasze pokolenie miało to niezwykłe szczęście, że najgłębszy sens polskości, rzekłbym, katechezę polskości, otrzymywało od Świętego Jana Pawła II. To on już w czasie pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny przypominał, że polskość rodziła się w perspektywie chrześcijaństwa, że nie sposób zrozumieć, człowieka, pokoleń, które przechodziły przez naszą ziemię, nie sposób zrozumieć dziejów ojczystych i dziejów stolicy, bez Chrystusa. Przypominał, że Polska, rozpostarta pomiędzy zaborczymi sąsiadami , była ojczyzną trudnego dziedzictwa . Jeżeli w perspektywie tego nauczania spojrzymy na dzieje polskości, zrozumiałe są te szczególne wyróżniki , których kilka pozwolę sobie wymienić.

  1. W odróżnieniu od naszych sąsiadów, Polska nie przejawiała ekspansywności i zaborczości. Zadziwia więc świat tekst Unii Horodelskiej z 1413 roku, bliźniaczo podobny do słynnego Hymnu o miłości z listu Świętego Pawła Apostoła.

  2. W całym tysiącleciu dziejów Polska zawsze wierna Bogu i Kościołowi, stanowiąca przedmurze chrześcijaństwa, połączona niezwykłymi więzami z Maryją, także przez nią umiłowana i wspierana w kluczowych momentach dziejów.

  3. Kiedy w Europie płonęły stosy i szerzyły się pogromy i prześladowania, do Polski ściągały rzesze innowierców, Żydów, Arian, by zaznać bezpiecznego schronienia w kraju, którego władca powiadał do poddanych „Nie jestem panem waszych sumień”.

  4. Miłość Ojczyzny oznaczająca zdolność do najwyższej ofiary z własnego życia, solidarność i posunięte do szaleństwa poczucie wolności dawała siłę polskim bohaterom w wąwozie Samosierry, na wzgórzach Monte Cassino, w Powstaniu Warszawskim, czy w dobrowolnym ofiarowaniu swego życia przez Świętego Maksymiliana, czy też świadomym ofiarowaniu się Rotmistrza Pileckiego do KL Auschwitz.

  5. Zdolność do oczyszczania swej duszy z grzechów, choćby taka, jaką w osobie Jacka Soplicy przedstawiał Mickiewicz.

  6. Zdolność do budowania ładu społecznego opartego na miłości i solidarności, przed wszystkimi narodami Europy, wnosząca Konstytucję 3 Maja, a 200 lat później, najpiękniejszy w swej wymowie ruch społeczny Solidarność.

  7. Naznaczenie cierpieniem, niewspółmiernym do innych narodów, bunt przeciw ciemiężcom, w obronie swej „duszy anielskiej”.

  8. Polskość to „gorzki chleb” tułaczki, zsyłki, emigracji, nostalgii.

Te kilka aspektów polskości niech pozwolą nam wejść w klimat polskości Chopina i jego dzieła.

 

Przybycie Mikołaja Chopina

W dalekiej Lotaryngii, do której trafia wraz z wygnanym królem polskim, Stanisławem Leszczyńskim, hrabia Michał Pac, rodzi się w 1771 roku Mikołaj Chopin. Jako 16 letni, zdolny młodzieniec zostaje wysłany przez hrabiego do Polski, wraz z grupą Polaków, by tu dbać o dobra swego mecenasa. Mikołaj jest zafascynowany Polską i nie chce wracać do rozdzieranej rewolucją Francji, lecz bierze udział w Powstaniu Kościuszkowskim w 1794 roku. Trafia potem do Żelazowej Woli jako guwerner dzieci hrabiego Skarbka. Spolszczony, poznaje żonę, Justynę Krzyżanowską, z którą wije polskie gniazdo. Ślub odbył się w 1806 roku.

Fryderyk Franciszek Chopin

Przyszedł na świat 22 lutego 1810 roku, jako drugie dziecko. Wcześniej urodziła się siostra Ludwika, a po Fryderyku jeszcze dwie siostry, Izabela i Emilia. Wkrótce po narodzinach Fryderyka rodzina przenosi się do Warszawy. Ojciec otrzymuje posadę nauczyciela języka francuskiego w Liceum mieszczącym się w Pałacu Saskim . Tam też zamieszkują Chopinowie.

Fryderyk przyszedł na świat, gdy nad Europą w całej pełni świeciła gwiazda Napoleona, której jasne smugi nadziei miały w Polsce przetrwać długie lata. Bardzo szybko objawił swój talent muzyczny. Będąc uczniem Wojciecha Żywnego, grał jako 7-latek przed Wielkim Księciem Konstantym, wkrótce potem, w lutym 1818 roku odbył się pierwszy występ publiczny 8-letniego pianisty, w dzisiejszym Pałacu Prezydenckim. Kilka miesięcy później grał dla carowej, a za parę lat przed carem Aleksandrem I, gdy ten przyjechał do Warszawy na obrady sejmu. Równocześnie, mieszkając z rodziną już w Pałacu Kazimierzowskim, obok takich sąsiadów jak Samuel Bogumił Linde, Kazimierz Brodziński, Oskar Kolberg, chłonął prądy i idee epoki, w której przyszło mu żyć. Szybko okazało się, że jest talentem uniwersalnym, wybitnym w mowie, piśmie, w aktorskim naśladowaniu, a jego sława obejmowała coraz większe kręgi warszawskiej elity. Cudowny młodzieniec uczył się w Liceum w latach 1823-26, po czym wstąpił do Szkoły Głównej Muzyki, którą ukończył w 1829 roku, z zapisem swego ulubionego nauczyciela Józefa Elsnera „szczególna zdatność, geniusz muzyczny”.

Młody Chopin odbył szereg podróży po kraju. Spędzał wakacje w majątku Przyjaciela w Szafarni, gdzie wsłuchiwał się w nuty ludowych pieśni i tańców. Bywał w Pałacu Radziwiłłów w Antoninie. Uległ typowej dla doby romantyzmu fascynacji polskim folklorem , a owocem tej fascynacji są młodzieńcze mazurki, niezwykle piękna Fantazja na tematy ludowych pieśni polskich oraz Rondo a la Krakowiak. Kiedy w czasach studenckich usłyszałem po raz pierwszy muzykę tego stylizowanego Krakowiaka na fortepian i orkiestrę, z której bije młodzieńcza werwa romantycznego stylu brillant, byłem olśniony jej pięknem i mocą witalną. Młody Chopin w tym utworze już z wielką siłą eksponuje dużo więcej niż samo piękno krakowiaka. Podobnie jest, gdy w orkiestrowej fantazji transponuje, stylizuje, mówiąc Norwidem, „uwydatnia” ludową pieśń, Laura i Filon. Młodzieńcze kompozycje uczyniły Chopina gwiazdą warszawskiej elity muzycznej. W tym czasie artysta przeżywał młodzieńczą miłość do Konstancji Gładkowskiej. Temu uczuciu zawdzięczamy powstanie dwóch koncertów fortepianowych, z których drugi koncert f-moll, którego Larghetto jest niedoścignionym w pięknie wyznaniem miłości, stanowi samo południe muzycznego romantyzmu. Za namową wielu, którzy uważali, że pora na wielką międzynarodową karierę muzycznego objawienia, Artysta opuścił kraj 5 listopada 1830 roku, udając się przez Kalisz, Drezno, Wiedeń do Paryża. Wywiózł ducha ziemi ojczystej, który nie opuścił go aż do zgonu.

W Paryżu rozpoczęła się wielka kariera Chopina jako pianisty wirtuoza, kompozytora, geniusza uniwersalnego, bo oprócz talentu muzycznego, przejawiał Fryderyk wybitny talent pisarski i aktorski.

Jego paryskie mieszkanie nazywane było Olimpem przez tak zacnych przyjaciół , jak Franciszek Liszt, Hector Berlioz, Vincenzo Bellini, Adam Mickiewicz, Julian Ursyn Niemcewicz, Julian Fontana, Cyprian Kamil Norwid. Chopin oczarowywał grą, zwłaszcza improwizacjami, publiczność najznakomitszych salonów Paryża. Dawał lekcje fortepianu największym osobistościom arystokracji europejskiej. Niespokojna dusza Artysty nie zaznała jednak pełni szczęścia. Już w czasie podróży do Francji, na wieść o upadku Powstania Listopadowego, Fryderyk czynił sobie wyrzuty, które zaowocowały powstaniem słynnej Etiudy Rewolucyjnej. Od długiego czasu nie tworzę ni dla Boga, ni dla ludzi – pisał do Tytusa Wojciechowskiego na początku paryskiej drogi. Dlatego ograniczył publiczne koncerty na rzecz kompozycji.

W roku 1836 zachorował na gruźlicę, a rok później poznał George Sand, która była mu drugą matką i protektorką. Poważni krytycy dowodzą, że domniemany romans Chopina nie miał miejsca i był wymysłem paryskiej society. George zadbała o zdrowie Chopina, wyjeżdżając z nim na Majorkę, goszcząc go w swym domu w Nohant. Lata trzydzieste, to wzmożona aktywność twórcza Chopina, krystalizującego ostatecznie swój styl jako narodowy i romantyczny, to pokazanie najpiękniejszych stylizacji tańców, nadanie kształtu takim gatunkom muzycznym jak ballada, scherzo, nokturn, to wreszcie wzór samego stylu gry i kompozycji. W ostatnim okresie twórczości, w latach 40-tych powstają większe formy, takie jak sonaty, część polonezów i inne, a ich cechą wspólną jest wielki dramatyzm, kontrast nastrojów, były bowiem odbiciem dramatu samego artysty. Ksiądz Iłowiecki , duszpasterz emigracji popowstaniowej w Paryżu, równocześnie przyjaciel rodziny Chopinów ubolewał, że w grzesznym środowisku Fryderyk zatraca duszę chrześcijanina i może stać się agnostykiem. Współczesne badania Księdza profesora Węcowskiego zdają się przeczyć tym obawom. Odnalazł on nadspodziewanie dużo śladów polskich pieśni religijnych tamtego czasu w całej twórczości Chopina. Pełne nawrócenie artysty miało miejsce na łożu śmierci. Ostatnie dni jego życia, to nieustanne wysławianie Boga. W ostatniej chwili powtórzył on najsłodsze imiona: Jezus, Maria, Józef, przytulił krzyż do ust i wyrzekł – Jestem u bram szczęścia. Chopin zmarł 17 października 1849 roku. Norwid zamieścił ogłoszenie w Dzienniku Polskim „Rodem Warszawianin, sercem Polak, a talentem świata obywatel, Fryderyk Chopin zszedł z tego świata”.

Dzieło Chopina

Chopin jest nie tylko największym polskim kompozytorem, ale też jednym z najbardziej ukochanych twórców, w każdym zakątku świata. Dzieło Chopina obejmuje 2 koncerty fortepianowe, mazurki, walce, nokturny, ballady, scherza, sonaty fortepianowe, preludia, pieśni, utwory na fortepian z orkiestrą, ronda, wariacje, marsze i inne pojedyncze utwory, takie jak barkarola, tarantela, bolero.

Ekspresja polskości

Chopin spędził całe dorosłe życie w oddaleniu od rodziny i Ojczyzny, którą prawdziwie kochał i za którą tęsknił całą siłą swej romantycznej duszy. Już wszyscy współcześni Chopinowi obcokrajowcy wyczuwali to promieniowanie, ten sugestywny obraz polskości, stając w obronie kraju rozdartego i zniewolonego. Dzieło Chopina wyraża polskość wszystkimi atrybutami romantyzmu. W mazurkach jest to polskość liryczna, czasem sielska, radosna i taneczna,, dramatyczna jak w niektórych Polonezach czy Balladach, triumfalna, jak w Polonezie A-dur, od dziesięcioleci znanym jako sygnał wywoławczy Polskiego Radia, tragiczna jak w Scherzu h-moll, żałobna jak w Sonacie b-moll, nostalgiczna i melancholijna, w ogromnej ilości utworów. Sam Chopin, zapytany przez hrabinę d’Agoult, jakby nazwał to nieokreślone uczucie stanowiące główne tło jego kompozycji, odrzekł, że …mimo przelotnych porywów radości, nie znajduje innego wyrażenia, jak tylko we własnym języku i jest to polski żal... Wyraz ten kilkakrotnie powtórzył, zwracając uwagę na wszystkie szczeble i odcienie mieszczące się w jego znaczeniu, począwszy od cichej i niemej rezygnacji, aż do burzliwego rozkołysania namiętności drzemiącej na dnie serca... Najlepszym świadectwem polskości dzieła Chopina są opinie wielkich twórców i myślicieli jemu współczesnych oraz w następnych pokoleniach, aż po dziś. Franciszek Liszt pisał o polonezach: „Odzywają się tu najszlachetniejsze uczucia dawnej Polski… śmiałość z prostotą, właściwą temu walecznemu narodowi… zda się, że kroczą dawni Polacy, rośli, inteligentni, rozsądnie pobożni, obdarzeni rycerska odwagą, zdolni do najczulszej tkliwości wobec kobiet”. Tenże Liszt pisał, że w mazurkach „rytm tańca pokrywa ból i łzy rozstania, śmiertelną trwogę, bicie serca, które zwyciężonem się czuje, lecz nie przeklina, tylko litością płaci.” Balzac twierdził, że Chopin jest bardziej polski niż sama Polska. Apoteozę tej polskości określił Norwid w Fortepianie Chopina: „ten, co Polskę głosił od zenitu, wszechdoskonałości dziejów, wziętą tęczą zachwytu”. W tym samym wierszu pisał „Hostie – przez blade widzę zboże, Emmanuel już mieszka na Taborze”. Wieszcz, jak nikt inny, pojmował muzykę Chopina, widział zbawienie jego polskiej duszy, którą otwierał w kompozycjach, tak, jak inni otwierają ją w modlitwie. Jego sztukę uważał za objawienie piękna, na wzór tego, które Chrystus objawił na górze Tabor. Zatrzymajmy się jeszcze nad powszechnie znaną Sonatą b-moll, dla przeciętnego Polaka obrazującą złożenie Polski do grobu. Oskar Kolberg charakteryzuje ten utwór jako wyrażający grozę śmierci, ale też mówiący o duszy błogosławionej, która zażywa wiecznej szczęśliwości, a wymowę heroiczną i modlitewną utworu pozwala traktować jako mistyczną zapowiedź odrodzenia Narodu. Zacytujmy też na koniec Księdza Jana Twardowskiego, który 17 października 1999 roku, w 150 rocznicę śmierci Mistrza powiedział: „Chopin dostał wielki dar od Boga, dar muzyki uniwersalnej, docierającej do wszystkich, do prostego i wykształconego, Polaka i Japończyka. Ta muzyka wzrusza, budzi tęsknotę za miłością i dobrocią… Chopin był tym, który budził światło Boże swoja muzyką”. Przed nami XVII Konkurs Chopinowski, podczas którego będą nam przypominać słynne zdanie Roberta Schumanna, że Muzyka Chopina, to armaty ukryte w kwiatach (5 lat temu kwiaty pomylono z krzakami). Wierny tej myśli był genialny pianista o dwóch duszach; polskiej i żydowskiej – Artur Rubinstein. Kiedy u schyłku życia, w 1979 roku odwiedził Polskę, w warszawskim Domu Riviera był prezentowany film - autobiografia pianisty. W tym filmie Rubinstein mówił „Chopin wierzył, że Rosję można pokonać polonezem”. W tym momencie cenzor przerwał projekcję.

Kończąc, zacytujmy słowa Świętego Jana Pawła II, wypowiedziane na forum UNESCO w 1980 roku. „Jestem synem narodu wielokrotnie skazywanego przez sąsiadów na niebyt. Naród ten przetrwał jednak dzięki kulturze, która okazała się potęgą większą od tamtych potęg”. Miał Święty Papież na myśli również, a może przede wszystkim, Chopina.

Jan Furdyna

 

Literatura muzyczna

  1. Rondo a la Krakowiak – Władysław Kedra i orkiestra FN http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&ved=0CCIQtwIwAA&url=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DRz8s9t-Mqsw&ei=NZboVK74G8KtPKPsgaAB&usg=AFQjCNHOPN1W7qSYERBshZmRjKCZEsv

  2. Wielki Polonez Es-Dur op. 22 – Ingolf Wunder

http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=3&cad=rja&uact=8&ved=0CDEQtwIwAg&url=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DHu7F35miGx4&ei=A5voVLPoJIbdPZDcgJAL&usg=AFQjCNGaEJmXqrl2ymyE_IuU-ysC4PNzVg

 

  1. Walc Es-Dur op. 18 - wyk. Philippe Entremont

http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=5&cad=rja&uact=8&ved=0CDYQtwIwBA&url=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DKaIUhzeio5k&ei=S5voVP_XE87sO8vEgcAO&usg=AFQjCNFGyEMJeLfBOmFvctlFAzAC9yoV5A

 

  1. II Koncert fortepianowy f-moll - wyk. Krystian Zimmerman

http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=5&cad=rja&uact=8&ved=0CDkQtwIwBA&url=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DxgE-w3zdH0A&ei=QpnoVPTyM8PWPLq4gbgE&usg=AFQjCNEX9gnmJpNQ4E53q7AxI45i_mZg2g

 

  1. Nokturn Es-dur op. 9 nr 2 – wyk. Ignacy Jan Paderewski

http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=5&cad=rja&uact=8&ved=0CDIQtwIwBA&url=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DFeoVTMyv9vU&ei=xpvoVMvBG8nBPL-EgZgD&usg=AFQjCNEE2f4U-bCgrfBt-BJNysgKE723FA

 

  1. Preludium Des-Dur op. 28 (Deszczowe) – wyk. Janusz Olejniczak

http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&sqi=2&ved=0CCIQyCkwAA&url=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DSoteyAXuEKY&ei=R5zoVJ3nNsfMO4DhgbgM&usg=AFQjCNFXzqvmOH95bQDll8Ub6tcfv32_4w

 

  1. Etiuda rewolucyjna Janusz Olejniczak

http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&ved=0CCAQtwIwAA&url=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DoPCH_2F_qjE&ei=Ip3oVKPLHoL6PIaNgZAH&usg=AFQjCNFz3AFngfzzxaDN4sDrgH3gj1q9VA&cad=rja


Dekalog - pierwsze przykazanie Boże

Wyraża podstawowe obowiązki człowieka względem Pana Boga:

  • Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej z domu niewoli.

  • Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie…

  • Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył.

  • „Panu Bogu swemu będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (kuszenie, Mt 4, 10)

To przykazanie nakłada obowiązek stawiania Pana Boga na pierwszym miejscu w naszym życiu; poznawania Jego przez: wiarę, całkowite zaufanie i umiłowanie przez wypełnianie Jego woli.

Każdy z nas jest zobowiązany, aby odrzucić to wszystko, co sprzeciwia się wierze, jak: niewiara, zaniedbanie pogłębienia wiary, wątpienie, ateizm.

Przykazanie zabrania również popełniania grzechów przeciwko nadziei: zuchwałej nadziei, rozpaczy, dążenie wyłącznie do realizacji celów ziemskich.

Zakazuje także grzechów przeciwko Miłości Bożej, obojętności, niewdzięczności, lenistwa duchowego, nienawiści do Pana Boga.

Oprócz wiary, nadziei i miłości Pierwsze Przykazanie przypomina o obowiązku służenia Jedynemu Panu Bogu przez: adorację, modlitwę, ofiarę, przyrzeczenia i śluby.

Potępionymi przez Pierwsze Przykazanie są:

  • zabobony

  • bałwochwalstwo

  • wróżbiarstwo

  • praktyki magiczne

  • kuszenie Pana Boga

  • świętokradztwa

  • symonie.

To prawda, że człowiek nosi w sobie od momentu grzechu pierworodnego wiele słabości, o czym doskonale wie Bóg. Stąd z miłości do człowieka daje mu pomoc w formie Dekalogu; to tak, jak znaki drogowe, które mają bezpiecznie prowadzić do celu podróży. Darem, ale również niebezpieczeństwem dla człowieka jest wolność, która potrafi zniszczyć najwspanialsze intencje Pana Boga. Stało się tak z narodem wybranym. Wystarczył czas rozmowy Mojżesza z Panem Bogiem, by zebrany lud u podnóża góry Synaj uczynił sobie złotego cielca („Oto wasz bóg”). Stąd nie dziwi nas reakcja Mojżesza polegająca na zniszczeniu bożka i rozsypaniu jego prochów w nurcie rzeki oraz rozbiciu kamiennych tablic. Niewątpliwie było to sprzeniewierzenie w stosunku do swojego Stwórcy i Boga ukochanego ludu, który jakże często w swojej historii nadstawiał ucha na baśnie o bożkach fałszywych, zbierał się po górach i czcił Baala, Molocha… . Pomimo wielu słabości, sprzeniewierzeń, Bóg nie opuszczał swojego ludu, a nawet ponawiał swoje przymierze.

A człowiek tak, jak wczoraj, tak i dziś ma swoje bóstwa i pragnie, aby cały świat oddawał jemu pokłon na miarę Stwórcy i Boga. Jakże często bożkiem człowieka staje się: władza, dla zdobycia której poświęca nawet miliony istnień ludzkich (Stalin, Hitler), czas, zdrowie, religię, honor; pieniądz („To wszystko ci oddam, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon”), seksnarkotyki i wiele innych pseudowartości, które potrafią zaspokajać chwilowe żądze i namiętności.

Poprzez ten egoizm ludzki, czasami przedziera się głos: „Jam jest twój Bóg, Jahwe…”.

Te wszystkie zagrożenia dostrzegł prorok naszych czasów Jan Paweł II, a Jego miłość i odpowiedzialność za Ojczyznę, by w kolejnej pielgrzymce 1991 r. przypomnieć Polakom obowiązki wobec Boga i ludzi. Ale tym razem Polacy nie chcieli słuchać swojego Mojżesza. Jakby zapomnieli skąd i przez kogo przyszła wolność, tak nieoczekiwanie. Ojciec Święty zorientowany był w sytuacji w Polsce po upadku komunizmu. Stanowisko lewicy, ugrupowań liberalnych, częste ataki na Kościół, a nawet samego papieża były bardzo brutalne. Za wszelką cenę, nie przebierając w środkach, chciano zatrzeć wkład Kościoła w życie narodu. Wrogowie Kościoła i Ojczyzny dysponowali dużym wachlarzem doświadczeń z okresów rządów komunistycznych. Starą metodą środki masowego przekazu utożsamiały Kościół z „ciemnogrodem”. Kościół nawet dla pewnych elit solidarnościowych zaczął stawać się niepotrzebny, zgodnie z przyjętą zasadą: „Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść”. To, czego komunistom nie udało się osiągnąć w czasach PRL-u, w okresie po uzyskaniu wolności dokonała szeroko rozpowszechniona propaganda postkomunistyczna, osiągając swój cel m.in. w zakresie: przyzwolenia na aborcję, rozwiązłość społeczną, podsycanie nienawiści do księży, krytykę Kościoła, w tym Ojca Świętego. Poddano krytyce koszty pielgrzymki, posługując się argumentami populistycznymi („kiedy ludzie umierają z nędzy, chorób, braku lekarstw, wydaje się pieniądze na zakup nowych śmigłowców i inne inwestycje”). Była to szeroko zakrojona akcja manipulacji opinią publiczną.

W prasie pojawiały się często głosy na temat rozdzielenia Kościoła od państwa. Można zauważyć, że tzw. opozycja postkomunistyczna w tej materii odniosła swój cel, a Papieża nie witano już tak gorąco, jak w poprzednich pielgrzymkach.

3 kwietnia 2005 roku w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, dzień po śmierci Ojca Świętego, w atmosferze powszechnego cierpienia, modlitwy i miłości do Jana Pawła II kard. Franciszek Macharski w homilii do wiernych powiedział: „Dziś płaczemy po naszym Janie Pawle II, ale był taki czas, gdy On płakał z naszego powodu… . Czas, kiedy bardzo cierpiał przez nas, bo nie chcieliśmy Jego i nie chcieliśmy słuchać tego, co chciał nam powiedzieć… (Dekalog 1991)”.

Nie zapominajmy, że jeszcze z tamtych dni znad Bałtyku skierowana została do nas prośba Jana Pawła II – w dalszym ciągu aktualna: „Proszę was, wszyscy moi Rodacy, synowie i córki wspólnej Ojczyzny, abyście nie pozwolili rozbić tego naczynia, które zawiera Bożą prawdę i Boże prawo. Proszę, abyście nie pozwolili go zniszczyć. Abyście sklejali je z powrotem, jeśli popękało. Abyście nigdy nie zapominali: ‘Jam jest Pan Bóg twój, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Oto Dekalog. Dziesięć słów. Od tych dziesięciu słów zależy przyszłość człowieka i społeczeństw, przyszłość Narodu, państwa, Europy i świata.

Słowa Twoje Panie są prawdą. Panie, uświęć nas w prawdzie. (J 17, 17)” (Koszalin 1.06.1991 r.).

Ks. Prałat Mirosław Bielawski


Kościół katolicki a powstanie styczniowe

Powstanie styczniowe było trzecim kolejnym powstaniem narodowym w dziejach polskich. Było powstaniem największym, najdłużej trwającym (15 miesięcy) i objęło swym zasięgiem największe terytorium.

Wg obliczeń historyka St. Zielińskiego stoczono 1228 bitew i potyczek (956 w Królestwie, 237 na Litwie i 35 na Rusi) z udziałem prawie 200 tys. osób pochodzących ze wszystkich warstw społecznych (w partiach powstańczych stale walczyło 20-35 tys.). Zaangażowało w końcowej fazie ponad 400 tys. żołnierzy rosyjskich. Powstanie styczniowe odbiło się silnym echem w Europie i było popierane przez większość opinii publicznej wielu krajów. Ożywiło aspiracje niepodległościowe innych uciskanych narodów: Węgrów, Czechów, Słowaków, Rumunów, Bułgarów, Serbów i Chorwatów. Osiągnięciem powstania styczniowego było uwłaszczenie chłopów, likwidacja pańszczyzny i innych powinności chłopskich (przyspieszyło to rozwój gospodarki rynkowej kapitalizmu).

To, co tak naprawdę zapoczątkowało wybuch powstania. Odwilż posewastopolska, jaka nastąpiła na ziemiach rosyjskich po wojnie krymskiej, przyniosła również nadzieję Polakom na zmianę sytuacji na ziemiach Królestwa Polskiego. Po śmierci Paskiewicza w 1856 r. namiestnikiem został Michał Gorczakow, usposobiony stosunkowo pojednawczo do polskiego ziemiaństwa. Zniesiono stan wojenny i ogłoszono amnestię dla więźniów politycznych; wstrzymana została również rekrutacja do wojska, zelżała cenzura. W V 1856 r. do Warszawy przybył car Aleksander III owacyjnie witany przez mieszkańców Warszawy, spodziewających się korzystnych zmian. Ale słynne słowa cara, wypowiedziane przy powitaniu w Warszawie do delegacji polskiej szlachty: „żadnych marzeń, panowie, żadnych marzeń”, dla wielu były wielkim rozczarowaniem.

Demonstracje na ulicach Warszawy i w kościołach.

Pierwsze demonstracje rozpoczynają się podczas nabożeństwa żałobnego wdowy po gen. Józefie Sowińskim, bohaterskim obrońcy Woli w 1831 r. Ma to miejsce 11 czerwca 1860. Młodzież ze szkoły sztuk przyniosła trumnę Katarzyny Sowińskiej na barkach na cmentarz kalwiński. Kolejną okazją do manifestacji, która zorganizowana została w kościele Karmelitów na Lesznie i podczas której odśpiewano pieśń „Boże, coś Polskę”, „Mazurka Dąbrowskiego” i „Warszawiankę” była 30 rocznica Nocy Listopadowej.

Demonstracje rocznicowe odbywały się również poza Warszawą, a agitacja w duchu patriotycznym trwała przez całą zimę 1860/61. Władze nie podejmowały ostrzejszych represji, co ośmielało do udziału w rozwijającym się ruchu. W lutym Towarzystwo Rolnicze (założone przez A. Zamojskiego) zebrało się w Warszawie na swej dorocznej sesji, na której podjęło uchwałę, że chłopi powinni zostać stopniowo uwłaszczeni – przez zamianę pańszczyzny na czynsz, a następnie wykup czynszowych obciążeń. Jednocześnie trwały przygotowania czerwonych do manifestacji, mającej uczcić 30 rocznicę bitwy pod Grochowem, 25 lutego. I znowu manifestacja rozpoczyna się w kościele – oo. Paulinów przy Freta, skąd o zmroku wychodzi procesja z narodowymi sztandarami, ze śpiewem „Święty Boże” i kieruje się na Rynek Starego Miasta – tu zaś w ciągu niewielu minut zostaje rozproszona przez korpus żandarmerii i policję. Aresztowano kilkanaście osób, sporo ludzi było poturbowanych, ale wg piosenki – „oberpolicmajster Trepow dostał po pysku przy wodotrysku”.

27 II 1861 r. zostaje odprawiona u karmelitów na Lesznie msza żałobna, ponoć za duszę Artura Zawiszy, partyzanta straconego w Warszawie w 1833 r. Po mszy sformował się pochód, który skierował się na zamek, prosić namiestnika o uwolnienie przedwczoraj aresztowanych. Na Starym Mieście zaopatrzono się w krzyż i obraz Matki Boskiej, z którymi udano się na pl. Zamkowy. Tu, między kościołem św. Anny a figurą Matki Bożej, droga została zagrodzona przez kompanię piechoty. Z tłumu rzucano kamieniami w żołnierzy. Żołnierze zaczęli strzelać. Padło 5 zabitych, spora była liczba rannych. 2 III 1861 r. w kościele Św. Krzyża odbył się uroczysty pogrzeb 5 ofiar. W pogrzebie uczestniczyli przedstawiciele wszystkich stanów i wyznań, obok księży katolickich z bp Antonim Fijałkowskim, również kilku ewangelickich pastorów i dwóch rabinów. Kondukt przemaszerował ulicami Warszawy na Powązki. Kiedy czoło konduktu dotarło na cmentarz, jego koniec był na pl. Bankowym.

Manifestacja 8 IV 1861 r. przybrała charakter procesji prowadzonej przez księży i zakonników. Jej uczestnicy demonstrowali swoje nastroje ubiorem - przeważały stroje żałobne i narodowe. Wojsko otworzyło ogień, zabijając ponad 100 osób. M. in. zginął młody Żyd student, który podniósł krzyż upuszczony przez rannego jezuitę. Warszawa została wprawdzie spacyfikowana, ale demonstracje objęły teraz prowincje Królestwa oraz zachodnie gubernie cesarstwa. W stolicy nadal odbywały się nabożeństwa w intencji Ojczyzny i śpiewano pieśni religijno-patriotyczne. Udział w ówczesnym ruchu brali mieszkańcy miast i miasteczek, chłopi domagający się zniesienia pańszczyzny na wzór reformy w Rosji z 19 II 1861 r.

10 X odbył się pogrzeb abp A. Fijałkowskiego, dopuszczającego demonstracje w kościołach. Następca zmarłego w maju Gorczakowa, hrabia Karol Lambert, ogłosił 14 X stan wojenny. 15 X 1861 r. postanowiono zamknąć fazę nabożeństw, uroczystymi obchodami w rocznicę śmierci Kościuszki. Nabożeństwa przewidziano w kilku głównych świątyniach stolicy: w katedrze i u św. Anny celebrowali biskupi: Szymański i Dekert. Po mszy odśpiewano „Boże, coś Polskę”. Kościoły otoczyło wojsko z rozkazem aresztowania wszystkich wychodzących mężczyzn. Z kościoła Św. Krzyża wierni wycofali się tylnymi drzwiami. W katedrze i u św. Anny zamknięto drzwi od wewnątrz, oświadczając, że nikt nie wyjdzie, dopóki nie zostanie zdjęte oblężenie. Wojsko wyłamało drzwi, wtargnęło do wnętrza i aresztowano mężczyzn w liczbie 1678, których osadzono w Cytadeli. Oczywiście nie obeszło się bez łamania sprzętów kościelnych i innych nieporządków. Zwierzchność kościelna podjęła uchwałę (konsystorz) o zamknięciu sprofanowanych 2 świątyń oraz wszystkich kościołów i kaplic publicznych w Warszawie do czasu uzyskania gwarancji, że nie powtórzą się podobne akty gwałtu. Lambert rozpoczął rokowania z ks. Białobrzeskim, świeżo obranym na administratora archidiecezji po śmierci abp Fijałkowskiego (10 X 1861). Obiecał mu uwolnić z Cytadeli osoby mniej podejrzane, w tym małoletnich i starszych wiekiem. W ciągu paru dni wyszli na wolność prawie wszyscy zatrzymani w kościołach. Mimo to zatargu nie udało się załagodzić i kościoły zostały zamknięte. Ten stan trwał 3 miesiące. Po negocjacjach dyplomacji rosyjskiej z papieżem Piusem IX ustalono kandydaturę na arcybiskupa warszawskiego. Został nim ks. Zygmunt Szczęsny Feliński, kapłan wówczas 40-letni, wychowany w patriotycznych tradycjach , o nieposzlakowanej reputacji, który jako profesor Akademii Duchownej w Petersburgu trzymał się z dala od polityki. Wyświęcony na biskupa, obiecał carowi, że otwierając ponownie kościoły nie dopuści w nich do śpiewów rewolucyjnych. Przyjechał do Warszawy 9 II 1862 r. W dniu 13 II zarządził otwarcie kościołów.

W pierwszym swym kazaniu w katedrze wzywał wszystkich do modlitwy za Ojczyznę, ale zaklinał, by nie ściągali prześladowań niedozwolonymi śpiewami. Przy innej okazji jednak stwierdził: „Ja nigdy od ogółu odłączać się nie będę i zawsze będę trzymał stronę narodu”. Szeptana propaganda oczywiście zaatakowała Felińskiego jako „dwuznaczną kreaturę rządową”. Krytykowano go w ulotkach, prasie tajnej i zakordonowej, nękano anonimowymi paszkwilami, gwizdano podczas kazań, wychodzono demonstracyjnie z kościoła. Nie kochali go i kanonicy z kapituły metropolitarnej jako obcego przybysza i „młokosa”. A Feliński zabrał się do nadrabiania niemałych zaniedbań w miejscowych stosunkach kościelnych. Wizytował parafie, wspierał żeńskie zgromadzenia zakonne. Dawał się poznać jako wzorowy pasterz, ale to nie wystarczało opinii publicznej.

Zygmunt Feliński diecezją zarządza zaledwie 16 miesięcy. W tym czasie wybucha powstanie styczniowe, narastają ingerencje i represje carskie wobec społeczeństwa polskiego i Kościoła. Jego protesty jako pasterza, obrona praw Kościoła i narodu spowodowały, iż stał się więźniem stanu. Internowany, został skazany na zesłanie do Jarosławia nad Wołgą, gdzie spędził 20 lat. Opiekował się zesłańcami. Niósł im pociechę i pomoc. Zasłynął jako wzór świętości i pobożności. W wyniku porozumienia Stolicy Apostolskiej z rządem Rosji abp Feliński odzyskał wolność w 1883 r., nie mógł jednak wrócić do Warszawy. Ostatnie kilkanaście lat życia spędził w zaborze austriackim, we wsi Dźwiniaczka na Podolu. Zmarł w Krakowie, ale jego szczątki w 1920 r. zostały sprowadzone do Warszawy do archikatedry warszawskiej. Beatyfikowany przez Jana Pawła II 18 VIII 2002 r. W 1857 r. założył Zgromadzenie Sióstr Rodziny Maryi, którego dwa domy zakonne znajdują się na terenie naszej parafii.Rok 1862 to próby porozumienia i wymuszenia na carze Aleksandrze II ustępstw, oczywiście nieskuteczne. Coraz częściej liczono się z ewentualnością wznowienia poboru do wojska carskiego. Rekrutów wyznaczała władza administracyjna, służba trwała od 15 do 25 lat i mało który żołnierz wracał do kraju z dalekich azjatyckich kampanii w stanie umożliwiającym normalne życie. 17 IX 1862 r. w Petersburgu zapadła decyzja o poborze do wojska, a 6 X „Dziennik Powszechny” ogłosił, że tegoroczny pobór odbędzie się na „wyjątkowych zasadach”, czyli „imienne wykazanie”, a nie – jak do tej pory – pobory przez losowanie. Na jesieni 1862 r. powstaje tajne państwo polskie, z jedyną władzą Komitetem Centralnym i z własnymi strukturami organizacyjnymi, konkurującymi skutecznie z „najazdem”. O poparciu społecznym świadczył m.in. pobór podatku narodowego. Anonimowi poborcy, zaopatrzeni w specjalne upoważnienia, za zbierane podatki wystawiali pokwitowanie wycięte z kwitariusza, czyli „księgi sumowej”. Z rządem narodowym współpracę podejmowali urzędnicy pocztowi, policjanci, urzędnicy niższej administracji rządowej, informowano o zamierzonych aresztowaniach i decyzjach władz zaboru. Komitet planował rozpoczęcie powstania wiosną 1863 r. Pod koniec 1862 r. struktura państwa podziemnego liczyła ok. 20 tys. członków z różnych warstw społecznych.

W nocy z 14 na 15 I rozpoczęła się branka czyli pobór do wojska carskiego, o której wiedziano już 12 I i większość spiskowców opuściła stolicę, udając się do lasów. Komitet Centralny podjął decyzję o wybuchu powstania w nocy z 22 na 23 I . Dając sygnał do walki Komitet opublikował manifest, proklamując się jako Tymczasowy Rząd Narodowy, a także ogłosił dekrety uwłaszczeniowe, przyznając chłopom całość użytkowanych gruntów, ziemianom zaś odszkodowanie funduszy publicznych, bezrolnym uczestnikom powstania obiecano naddziały z dóbr narodowych. Powstańców było ok. 6000 niewyszkolonych, źle uzbrojonych, przeciwko 100 tys. żołnierzy stacjonujących w Królestwie. We władzach powstania stale ścierały się wpływy białych i czerwonych, przy czym przewaga należała do orientacji umiarkowanej, cieszącej się silniejszym poparciem środowisk zamożnych i wpływowych. Pod względem wojskowym ruch nie odnosił sukcesów – w tej dziedzinie bezdyskusyjnie przeważała Rosja. Ochotnicy, w przytłaczającej większości bez odpowiedniego przygotowania i na ogół niesprawnie dowodzeni, nie byli w stanie sprostać armii wielkiego mocarstwa. Zdarzały się potyczki zwycięskie, ale nie miały one żadnych istotnych militarnie konsekwencji. Społeczne zaplecze partyzantów - niezmiernie ważne dla tego typu działań – pozostało ograniczone: idea masowego przyciągnięcia chłopów do powstania okazała się w ówczesnych warunkach utopią. Można byłoby wymieniać różne rejony walk, różnych wodzów powstania i dowódców: Langiewicza, Mierosławskiego, Hanke-Bosaka, Padlewskiego, Zygmunta Sierakowskiego, ks. Antoniego Mackiewicza (na Żmudzi). Warto wspomnieć ostatniego wodza powstania gen. Romualda Traugutta, który w X 1863 r. został wysunięty przez białych na dyktatora – dowódcę oddziału partyzanckiego, podpułkownika armii rosyjskiej w stanie spoczynku. Był to człowiek bardzo szlachetny i religijny. Pomimo że nie wierzył w powodzenie powstania, nie uchylał się od obowiązku, jaki na niego nałożono, najpierw jako dowódcę oddziału, potem dyktatora powstania. Pozostawił żonę z dzieckiem, nie mając pewności, że władze carskie nie będą ich represjonować. W jego biografii czytamy o stosunku żołnierzy rosyjskich do Traugutta podczas walk powstańczych, kiedy go rozpoznawano, wstrzymywano atak, ponieważ jako oficer wojsk carskich dał się poznać swoim podwładnych z jak najlepszej strony. Dbał o swoich żołnierzy, odnosił się do nich z szacunkiem i życzliwością. Dlatego, kiedy stanął po drugiej stronie, żaden ze znających go Rosjan nie podniósł broni przeciwko niemu. A walczono w trudnych, zimowych warunkach, kiedy nie można było nawet rozpalić ogniska, a mrozy były siarczyste. Lato natomiast upalne, ze wspomnień żołnierzy czytamy, że na dobę otrzymywali szklankę wody, nie mówiąc o jedzeniu.

W kwietniu 1864 r. (w nocy z 10/11 IV) R. Traugutt został aresztowany i osadzony w Cytadeli. W trakcie prowadzonego śledztwa Traugutt zachował się z godnością i nie obciążył nikogo ze swoich współpracowników. Oto fragmenty jego wypowiedzi w procesie: „Będąc przekonany, że niezależność jest koniecznym warunkiem prawdziwego szczęścia każdego narodu, zawsze jej pragnąłem dla swojej Ojczyzny, a to tym bardziej, że i oswobodzenie się Rosji od ciężaru panowania nad Polską liczyłem za również konieczny warunek zwrócenia całej działalności rządu i ludu rosyjskiego na rzeczywisty pożytek tego obszernego państwa. Były to moje pragnienia, których urzeczywistnienia oczekiwałem od Boskiej sprawiedliwości i miłosierdzia. Powstania nikomu nie doradzałem, przeciwnie, jako były wojskowy widziałem całą trudność walczenia bez armii i potrzeb wojennych z państwem słynącym ze swojej militarnej potęgi. Gdy zbrojne powstanie wybuchnąć miało w okolicy mojego zamieszkania, to jest w powiecie kobryńskim gub. grodzieńskiej na kilka dni przed terminem udano się do mnie błagając, abym objął dowództwo. Zagadniony zupełnie niespodziewanie , przedstawiłem wszelkie przeszkody, tak ogólnie, jak i osobistą i radziłem odwołanie. Okazało się, że odwołać nie było już czasu. Zgodziłem się wtedy, bo jako Polak osądziłem za mą powinność nie oszczędzenie siebie tam, gdzie inni wszystko poświęcili. (…).”

R. Traugutt wraz z 4 członkami rządu został skazany na śmierć i powieszony na stokach Cytadeli 5 VIII 1864 r. Wraz z nim byli: Józef Toczyski, Roman Żuliński, Rafał Krajewski i Jan Jeziorański. Jan Nowak Jeziorański wspomina, że był jako dziecko prowadzony do Cytadeli pod tablicę upamiętniającą jego przodka. Stwierdzono, że był to pierwszy Jeziorański odznaczony krzyżem Virtuti Militari. „Ja byłem trzecim z mojej rodziny”.

Ostatni oddziałek powstańczy ks. Stanisława Brzóski przetrwał w okolicy Łukowa do X 1864 r. Ks. Brzóska (31 lat) został schwytany w kwietniu, a stracony w V 1865 r.

Na polach bitew i potyczek padło co najmniej 20 tys. powstańców, na katorgę i wysiedlenie w Rosji udało się 35-40 tys., około połowa nie wróciła. Emigracja to ok. 10 tys., a straty polskie 200 tys. ludzi.

Daniela Mroszkiewicz


O pojęciu polskości

Wielebni Księża, Szanowni Państwo, uczestnicząc w tym kościele we mszy św. za Ojczyznę podwójnie się identyfikujemy – jako chrześcijanie-katolicy i równocześnie jako Polacy, którym dobro Polski, naszej Ojczyzny, jest drogie, skoro powierzamy ją Bogu. Proponuję, abyśmy w dzisiejszym pomszalnym, świeckim już głosie, zastanowili się wspólnie nad pojęciem polskości, które nas tu sprowadza.

Postawmy sobie pytania:

Na czym polega polskość każdego z nas? Jakie wartości ją tworzą? Czy jednakowe? I czy polskość to trwałe pojęcie historyczne, które można słownikowo zdefiniować, czy zmienne?

Spróbujmy podjąć próbę odpowiedzi na te pytania, co wcale nie jest łatwe. Tradycyjnie uważa się, że na pojęcie polskości składają się trzy podstawowe elementy:

  1. Wspólne pochodzenie etniczne Polaków, od przodków połączonych więzią językową.

  2. Wspólnota religijna, a więc głównie katolicyzm,

  3. Wspólnota historyczno- kulturowa, w tym wspólne zwyczaje i obyczaje.

W wielu przypadkach to się sprawdza. Ale nie trzeba dużego zastanowienia, aby dojść do wniosku, jak bardzo te kryteria są nie wystarczające, a często po prostu mogą nie mieć zastosowania.

Jesteśmy narodem bardzo przemieszanym co do pochodzenia. Losy historyczne i atrakcyjność polskiego prawa i kultury powodowały nie tylko indywidualne przykłady kulturowej asymilacji do polskości, ale też polonizację całych obcych etnicznie rodów w przeszłości, a także ludności wiejskiej, jak np. Litwinów czy Białorusinów na przełomie XIX i XX wieku i nieco później.

Zaświadczone historycznie, imponujące przykłady polskiego patriotyzmu i dużych zasług dla kultury polskiej, ludzi obcego pochodzenia, przeczą kryterium wspólnoty etnicznej. Żeby nie cofać się w czasy zbyt odległe weźmy przykład profesora Rudolfa Weigla, odkrywcy i producenta szczepionki przeciwko durowi plamistemu, który mimo niemieckiego pochodzenia podczas II wojny światowej przyznawał się do polskości i uratował życie wielu Polakom we Lwowie zatrudniając ich do pracy w kierowanym przez siebie Instytucie badawczym. Umożliwiał też udostępnianie szczepionki do getta oraz oddziałom walczącym z okupantem. Z rodu Estreicherów wywodzą się najwięksi bibliografowie polskiej literatury i organizator słynnej Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. Przykłady można mnożyć.

Polaków w większości uważa się za katolików, a przecież mamy też wyznawców innych religii: protestantów (premier Buzek) , prawosławnych, buddystów (min. spraw wewnętrznych Milczanowski) i tzw. bezwyznaniowców. Laicyzacja społeczeństwa się poszerza. Czyli ten drugi składnik polskości – katolicyzm obiektywnie też nie jest obligatoryjny.

Elementem łączącym pozostaje więc przede wszystkim tradycja historyczna i obyczajowa, czego także nie można traktować bezwyjątkowo. Znane bowiem są różnice dzielnicowe zarówno w zwyczajach świątecznych i praktykach żywieniowych, jak i w odmianach polszczyzny literackiej, nie mówiąc już o zróżnicowaniu gwarowym; a przede wszystkim dochodzi do głosu różne podejście społeczeństwa polskiego do tych samych wydarzeń historycznych i współczesnych. Abstrahuję od wartościowania. Od tego, że w dyskursie politycznym i społecznym przewija się kategoria złej i dobrej polskości, że funkcjonuje w tym dyskursie problem tzw. „prawdziwych Polaków”, a innych odsądza się od czci i wiary.

Powyższy, siłą rzeczy pobieżny, przegląd ważniejszych składników polskości wskazuje na zróżnicowanie i dynamikę różnych grup społecznych w Polsce oraz prowadzi nieodparcie do przekonania, że:

  1. polskość jest pojęciem historycznie zmiennym i równocześnie w tym samym czasie społecznie zróżnicowanym, uwarunkowanym różnymi czynnikami zewnętrznymi: politycznymi, społeczno-ekonomicznymi, kulturowymi. Żyjemy aktualnie w okresie tworzenia się nowego modelu polskości, w którym polityka historyczna i potrzeba rozliczenia się z PRL-em ściera się z problematyką wolnościową i poczuciem ogólnoeuropejskiej tożsamości Polaków wraz z wyraźną potrzebą zachowania podstawowych stabilnych i stabilizujących polskość wartości tradycyjnych.

  2. Nasuwają się więc kolejne pytania. Czy zdefiniowanie pojęcia polskości jest w ogóle możliwe? I jaki rodzaj definicji byłby w stanie udźwignąć złożoność tego pojęcia? Wiem, że jeden z moich młodszych kolegów, prof. Chlebda, językoznawca z Opola, od pewnego czasu zmaga się z taką definicją na potrzeby dużego słownika języka polskiego. Zgromadził już bardzo dużo mówionych i pisanych eksplikacji na temat polskości, czyli przykładów wypowiedzi w literaturze pięknej i w innych tekstach pisanych i ma nadzieję, za kilka miesięcy taką definicję zaproponować. Ma ona być opisowa, i ma uwzględniać szeroki wachlarz opinii. Jeżeli ten temat Państwa zainteresuje, a Organizatorzy Mszy Św. za Ojczyznę w naszym kościele będą sobie tego życzyli, przedstawię Państwu tę definicję po jej opracowaniu. Także problem tożsamości polskiej na Białorusi i Ukrainie, gdzie do dziś funkcjonuje zbitka Polak-katolik. Pozostaje też do omówienia przeciwstawienie obywatelskości – czyli modelu włączającego innych do Polski, a polskości narodowościowej – w skrajnym, nacjonalistycznym przypadku - wyłączającej innych.

  3. Teraz chciałabym wypowiedzieć się znacznie skromniej. Zwrócić jeszcze uwagę na indywidualny charakter polskości, także na tożsamość polską z wyboru i na to, że w Polsce, kraju wielonarodowym mogą żyć ludzie mający więcej tożsamości niż jedną. I dalej. Skoro zdajemy sobie sprawę z istnienia różnych wariantów pojęcia polskości i z dynamiki jego zmienności warto poświecić więcej czasu i uwagi na poznanie i zastanowienie się nad tymi wartościami polskiej historii i kultury oraz sposobami ich kultywowania, które są optymalne dla społeczności katolickiej, jaką tworzymy. Pod warunkiem jednak, że jako chrześcijanie potrafimy zachować tolerancję dla odmienności, - a Kościół, jako instytucja, zrezygnuje z pojawiających się od pewnego czasu symptomów oblężonej twierdzy i pewnego przewrażliwienia, a tu i ówdzie i z autentycznych nadużyć. Pokolenie wiernych, które przeżyło zamykanie i niszczenie kościołów, nagminne aresztowania i wywózki duchownych i świeckich bardzo źle się czuje słysząc od księży, na szczęście z rzadka, że teraz w wolnej Polsce Kościół jest w gorszej sytuacji niż „za komuny”. A wierni oczekują od swoich duszpasterzy nauki miłości i otwarcia na Boga i drugiego człowieka.

Dziękuję za uwagę. Szczęść Boże!

Elżbieta Smułkowa


eKai
System do zarządzania cmentarzami parafialnymi
Aplikacja Drogowskaz
Mocni w Duchu dzieciom
Katechizm Kościoła Katolickiego
Langusta na palmie
Katoflix - filmy katolickie VOD
Brewiaż
Serwis niedziela.pl
Radio EM
Serwis W Drodze
Episkopat
Nasz Dziennik
Telewizja trwam